Słynna za swej barwności La Boca to rozpoznawalna na cały świat wizytówka Buenos Aires. Zdjęcia kolorowych domów umieszczone są w każdym przewodniku, a w całej Argentynie roi się od pocztówek z tym wizerunkiem. Czy odnajdziemy tutaj artystyczne bogactwo zaklęte w tętniących życiem ulicach?

Przez okres kolonialny była to portowa dzielnica, którą niegdyś mieściła baraki dla niewolników oraz składy dla przywożonych materiałów. Znajdowały się także liczne sklepy, w których zaopatrywali się marynarze. Problemem była płytka woda, która uniemożliwiała dużym statkom cumowanie w porcie. Dlatego prawdziwy rozkwit dzielnicy nastąpił w połowie XIX wieku, kiedy pogłębiono rzekę Riachuelo. Zaczęły powstawać wtedy duże magazyny m.in. węgla, wełny, solarnie mięsa, sklepy oraz liczne warsztaty. Szło to w parze z powstawaniem miejsc do pracy. Rozkwit tego miejsca przyciągał imigrantów głównie z Europy: Hiszpanie, Niemcy, Greccy, a przede wszystkim emigranci z Włoch, którym dzielnica zawdzięcza obecny wygląd. Ciężka praca oraz małe wynagrodzenie przyczyniły się do wyglądu dzielnicy. Powstawały małe domy typu conventillos, nadano im kolor resztkami farb, które pozostawały po malowaniu statków.

La Boca to kilka uliczek, z tą najważniejszą Caminito. Wszechobecny gwar oraz tłumy turystów przyciągają kolejnych. Spacerując tutaj trudno uwierzyć, że niegdyś panował obraz rozpaczliwej nędzy. 

Obecnie La Boca przygotowana jest stricte pod zagranicznych turystów i to w nie najlepszym wydaniu. Pachnie tutaj kiczem. Pełno atrakcji pod zdjęcie na facebook'a i nabranie kolejnych znajomych na czar tego miejsca. Możesz włożyć głowę w karton i być tancerką/ tancerzem tango, lub przybrać pozycję taneczną z przebranym mężczyzną, rzekomym wykonawcą tanga. Oczywiście wszystko za odpowiednią sumę pesos. 

Kawałek dalej spotkasz podpitego przebranego za Maradonę człowieka, a i gdzieniegdzie Papież też się znajdzie. Sam Messi będzie zapraszał Cię do zakupu pamiątek, których wybór wcale nie jest lepszy. W restauracjach oprócz kosmicznych cen tańczy znudzona para tango, w wydaniu dla turysty. Koncert z playblacku śpiewany przez gwiazdeczkę disco i z każdej strony nawoływanie na zakup czegoś lub do pozowanego zdjęcia, oto co czeka na turystę. Ten komercyjny wymiar dzielnicy męczy. Gdzieś zostały zatracone autentyczność i powiew historii tego miejsca. Kolory domów też już lekko przykryte kurzem.. Spacer wzdłuż torów wspominamy najlepiej, jednak całe to miejsce mocno rozczarowało nas. A chyba najbardziej postawa uradowanych turystów, którzy brną w ten kicz....

 

autor blog MMenelMundo

http://mmenelmundo.blogspot.com/

Ta strona internetowa używa plików cookies. Więcej na temat cookies dowiesz się z Polityki cookies. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w przeglądarce internetowej. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczone w twoim urządzeniu końcowym.