Mieszkalam na Falklandach dwa lata. Doświadczyłam przez ten czas jak to być prawdziwym “Falklander’em”.

Falklandy to archipelag wysp położony na południowym Atlantyku, o szerokości geograficznej: 51°42′00″S i długości: 57°51′00″W. Należą one do brytyjskiego terytorium zamorskiego i położone są one tuż przed Antarktydą, w sąsiedztwie Argentyny i wyspy South Georgia. Falklandy choć są miejscem pięknym to jednocześnie pod wieloma względami “niełatwym”. Z uwagi na historyczne uwarunkowania, w tym konflikt o Falklandy pomiędzy Wielką Brytanią a Argentyną, na wyspy można dostać się jedynie samolotem z Punta Arena w Chile lub samolotem wojskowym bezpośrednio z Wielkiej Brytanii, pomimo że najbliższy stały ląd to właśnie Argentyna. Powoduje to liczne utrudnienia zarówno z zaopatrzeniem jak i dotarciem podróżnych na wyspy.

Na Falklandach panuje bardzo ciężki klimat subpolarny. Jest tu bardzo wietrznie, wiatr sięga nawet ponad 150km/h co potęguje uczucie zimna. Temperatura jest raczej niska przez większą część roku, jedynie latem zdarzy się lekko ponad 20°C. Z kolei słońce jest tu bardzo niebezpieczne poniewaz w tym regionie mamy doczynienia z dziurą ozonową.

Wyspy są na ogół bardzo podobne do siebie, krajobraz stanowią rozległe tereny typu skalistego, z niewielkimi wzgórzami i pagórkami, pokrytymi tundrą, łąkami i wrzosowiskami. Na Falklandach praktycznie nie spotkamy drzew.

Dla mnie najpiękniejszym miejscem gdzie zawsze czułam się tylko chwilowym gościem to wyspa Sea Lion. Na wyspę można dotrzeć tylko małym samolotem. Ale dzięki temu mogłam zobaczyć z powietrza migrujące wieloryby i ich wzbijające się w górę fontanny wody. Po dotarciu do wyspy i wyjściu z samolotu otacza nas zupełnie inny świat. Jest to świat należący wyłącznie do zwierząt, gdzie człowiek jest tylko chwilowym gościem. Za każdym razem byłam dla mieszkańców wyspy ciekawym obiektem do obserwowania. Jest to unikatowe uczucie bo przecież na ogół jest odwrotnie. Wyspa ta jest domem dla wielu kolonii pingwinów: Gentoo, Magelllanic i Rockhopper. Na szerokich plażach wylegują się haremy słoni morskich i ich samic oraz  lwów morskich. A jak zjawisz się w porę i nie brak ci cierpliwości możesz spotkać żerujące tam stada orek, które polują na pingwiny. Jest to smutny widok i tylko dla osób o mocnych nerwach ale taki jest właśnie świat natury. Kompanem tutejszych wędrówek jest najbardziej ciekawski ptak jakiego spotkałam czyli caracara. Piękno przyrody tego nietkniętego przez człowieka kawałka lądu pozostawia bezcenne wspomnienie. Jeśli jest mowa o Falklandach to są one nierozerwalnie związane z naturą a symbolem wysp jest niepodzielny ich król czyli pingwin. Falklandy należą do pingwinów, a ich królem jest oczywiście pingwin królewski, którego słynna kolonia to  miejsce zwane Volunteer Point.

Falklandy są miejscem gdzie warunki dyktuje przyroda, dlatego życie tam bywa bardzo trudne. W stolicy Falklandów, Stanley, żyje około 2.8tys ludzi, a na całym archipelagu łącznie ponad 3tys. ludzi żyjących często w oddaleniu na farmach zajmujących się hodowla owiec. Dodatkowo jest tu duża baza wojskowa gdzie żyje 1,5tys. osób. Ludzie tworzący tą małą społeczność są nietuzinkowi, bardzo przyjaźni i uprzejmi, służący pomocą w każdej chwili. Relacje między ludźmi są tutaj silne i bliskie ponieważ aby przetrwać na wyspie trzeba liczyć na solidarność i wzajemną pomoc mieszkańców. Często mieszkańcy skrzykują się by pomóc jednemu ze swoich i na przykład wspólnie zbierać torf na opał, w czym miałam okazję uczestniczyć. Miałam przyjemność poznać tu fantastycznych ludzi, którzy już na zawsze zostaną moimi przyjaciółmi. Codzienne życie na Falklandach dostarcza wielu niespodzianek, zdarzają się sytuacje z którymi raczej nie spotkamy gdziekolwiek indziej i trzeba być na to przygotowanym. Życie nie należy tutaj do lekkich, nagminne są problem z żywnością, w szczególności z warzywami a raczej ich brakiem. Nigdy w życiu nie spotkałam takich cen warzyw jak tu. Otrzymanie od sąsiada koszyka z kilkoma wyhodowanymi pomidorami jest bezcennym podarunkiem, świadczącym o dużej zażyłości :) Drugi dosyć poważny problem to opieka medyczna. Znalazłoby się jeszcze kilka innych przykładów dających porządny wycisk mieszkańcom. Mimo wszystko to miejsce ma w sobie coś absolutnie wyjątkowego, na co składa się niezwykłą bliskość dzikiej przyrody, świata zwierząt i żywiołów, którym trzeba się podporządkować oraz wyjątkowi ludzie żyjący w symbiozie z otaczającą ich przyrodą. O życiu tutaj można pisać i pisać, ale najlepiej doświadczyć tego samemu. Jeśli tylko będzie taka możliwość odwiedźcie ten niezwykły zakątek, położony na końcu świata. Warto.

autorka Patrycja Niewiarowska

http://www.tdfpatagoniatour.com/

https://www.facebook.com/tdfpatagoniatour/

Ta strona internetowa używa plików cookies. Więcej na temat cookies dowiesz się z Polityki cookies. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w przeglądarce internetowej. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczone w twoim urządzeniu końcowym.