W Japonii łatwo znaleźć się w wyjątkowym miejscu. Egzotyka, tradycja, inność sprawiają, że wiele rzeczy zachwyca. Polecam Kioto i Narę − historyczne miasta pełne świątyń i pamiątek. Wyjątkowo dobrze zwiedza się Kioto na rowerze. Rowerze z elektrycznym wspomaganiem. Z tą wszak uwagą, że pałac cesarski można odpuścić.

Żelaznym punktem wycieczki powinna być Hiroszima. I zwiedzanie muzeum poświęconego bombie atomowej.

Pobyt można urozmaicić wizytą w muzeum modelu największego pancernika świata Yamato. Poza okrętem są tam też inne militarne pamiątki warte obejrzenia.

(...)

Wreszcie Tokyo. Aby swobodnie się poruszać po tym mieście, trzeba rozgryźć idiotyczny system trzech sieci metra i kolei podziemnej, gdzie bilet na jedną sieć nie obowiązuje w pozostałych.

Ciekawe było spotkanie z przypadkowym Japończykiem na peronie metra. Spytaliśmy o drogę. Odpowiedział po polsku, po czym wskoczył do swojego pociągu i odjechał.

W Tokyo polecam Muzeum Narodowe – szczególnie dział malarstwa zachodnioeuropejskiego. Polecam też wizytę w Ginza i drinka na szczycie któregoś z wieżowców – mają fajne lokale z panoramicznymi szybami i widokami zapierającymi dech! I mają żubrówkę!

Wreszcie polecam Shinjuku i Robot-show. To trzeba zobaczyć. Jakieś pięć minut spacerkiem od stacji metra. Miejsce łączy w sobie technikę, muzykę i erotyzm.

Nie jest drogo, bilety można kupić wcześniej na stronie internetowej. Nie chcę psuć niespodzianki, ale proponuję przyjść tam trzydzieści minut przed pokazem, aby zrobić sobie zdjęcia w poczekalni.

(...)

W Tokio każdy znajdzie coś dla siebie. Jest dużo festiwali, parad i imprez ulicznych. Polujcie też na antykwariaty i lombardy. Można kupić rzeczy wyjątkowe i tanie. Biżuteria, brylanty za ułamek ceny nowych wyrobów. Warto też odwiedzić sklep z elektroniką lub foto-elektroniką. Z uwag ogólnych: Tokio droższe, Kyoto, Hiroshima i prowincja tańsze. Generalnie opinia o drożyźnie w Japonii jest przesadzona.

Dobrze jest rozpytywać o restauracje. Można trafić na świetne i niedrogie, ale można też zapłacić krocie za byle co. Polecam próbowanie lokalnych dań, a nie sushi. Na przykład wołowinę szabu-szabu, niezliczone pierożki, naleśniki i tempury. Obowiązkowa jest gorąca sake.

W ramach ciekawostki − w Tokio jest restauracja, w której się je z sedesów i pisuarów. Co kto lubi. My, osobnicy z dawnych demoludów, nie docenimy. Już lepsza jest knajpa o scenerii więziennej.

źródło: jechacniejechac.pl

Ta strona internetowa używa plików cookies. Więcej na temat cookies dowiesz się z Polityki cookies. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w przeglądarce internetowej. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczone w twoim urządzeniu końcowym.