Dzisiaj zabieramy Was na kuchnię polską w klimacie lat 80-tych i 90-tych.
Zachęceni reklamą tiktokera Księżula nasze kolejne kulinarno - podróżnicze kroki skierowaliśmy do Baru Waga na warszawskiej Woli. Jest to dość specyficzny bar prowadzony przez dwoje bardzo miłych, starszych już właścicieli. Z opowieści Pani Grażyny wynika, że zajmuje się gastronomią w Warszawie od 27 lat. Miejsce jest bardzo klimatyczne, a jego wystrój zdecydowanie nawiązuje do lat 80 - 90 tych poprzedniego stulecia. Maskotką tego miejsca jest mały sympatyczny pies, który czasami uroczo sobie pochrapuje.
Co możemy tu zjeść ?
Kuchnię polską "jak u babci, albo u cioci za dawnych lat". My zamówiliśmy kotlet schabowy i filet z kurczaka. Obydwa dania zamówiliśmy z kopytkami i do tego zestaw surówek. Była więc obowiązkowa mizeria, jak to do schabowego, pomidorki i sałata z sosami. Porcje były na prawdę "słuszne". Można więc spokojnie zamówić jedno danie żeby się najeść. Popiliśmy to wszystko domową lemoniadką. Niektórzy z nas wzięli jeszcze zupę na wynos. Trzeba też przyznać, że ilość i jakość do ceny jest bardzo dobra ponieważ za drugie danie z lemoniadką zapłaciliśmy 26 złotych. Zupa kosztuje 12 złotych. Jeżeli wybieramy się w grupie najlepiej zadzwonić wcześniej, żeby się umówić na liczbę obiadów. Codziennie są też nieco inne dania, w zalezności co przygotuje Pani Grażyna. Można też tu zamówić catering i dania na wynos.
Czy było warto tu zajrzeć ? Tak, to na pewno. Jest to jedno z ciekawszych i klimatycznych miejsc kulinarnych Warszawy.
Czy jedzenie nam smakowało, a wystrój podobał ? Tu zdania są nieco podzielone.
Jeżeli chodzi o nieco młodszych uczestników naszego wyjścia byli zachwyceni właściwie wszystkim. Zarówno jedzeniem, wystrojem, klimatem, jak i sposobem podania, jak również twierdzili oni, że jedzenie było jak "u babci".
Jeżeli chodzi o tych uczestników, którzy pamiętają jeszcze lata 90-te ;) ponieważ osiągnęli już wtedy próg dorosłości, a dorastali w latach 80-tych :) to jedzenie było "ok" i "spoko", jak z dobrego baru mlecznego z tamtych lat. Było co prawda dość smacznie (chociaż podawanie ananasa, czy brzoskiwni ze schabowym mnie osobiście nie wydaje się czymś co dodaje temu daniu smaku). Porcje są tu jednak solidne, a kopytka na prawdę smaczne. Natomiast wystrój mnie osobiście nie powalił, ponieważ nawiązuje do wnętrz, które jeszcze tak niedawno dominowały w każdym polskim bloku. Widać też było, że wymagałoby ono małego remontu i doczyszczenia.
Ogólnie polecamy zajrzeć nawet z samej ciekawości. Niektórzy z nas zapewne jeszcze tu wrócą nie raz. Inni zapewne nie. Ale sam pomysł pomocy właścicielom, którzy całe swoje życie poświecili żywnieniu Warszawiaków i Warszawianek i rozreklamowania tego lokalu zasługuje na pewno na 5 z plusem.
Polecamy więc Wam odwiedzić ten lokal i wyrobić sobie własne zdanie na jego temat :)
Pozdrawiamy Kitchen Travellers