"Paryż na talerzu"

Jak obiecałam, tym razem napiszę Wam o prostych, pysznych potrawach, w których zasmakowałam lub do przygotowania, których znalazłam inspirację kiedy mieszkałam w Paryżu. Przygotowuję je na co dzień, (według własnej receptury, czyli „na oko” a raczej „na czuja”) zwłaszcza letnią porą, kiedy warszawskie warzywniaki, co prawda nie tak spektakularnie jak na paryskich ulicach, ale obfitują w rozmaite kolorowe cuda.

Oto kilka bardzo szykownych przepyszności ostatniego tygodnia:

Na przystawkę / En entrée 

Dwie propozycje:

* Chłodnik ogórkowy z miętą. Jeśli chcecie dodać trochę szyku możecie nazwać go z francuska « Velouté de concombre à  la menthe »

Potrzebujemy:

  • 4 ogórki zielone
  • bukiecik mięty
  • limonkę
  • czosnek
  • sól
  • pieprz
  • zioła prowansalskie

Ogórki obieramy, przekrajamy wzdłuż i staramy się pozbyć pestek, jeśli komuś one nie przeszkadzają można zostawić cały miąższ, wrzucamy do malaksera i zuuuuuuuu.

Miętę siekamy na drobno i dorzucamy do malaksera, zostawiamy kilka listków do ozdoby. Do tego wyciskamy sok z limonki. Zacznijcie od połówki, jeśli będzie mało wyraziście, dodajcie soku więcej. Dodajcie soli i pieprzu, czosnku, spróbujcie. Zmiksujcie na gładką masę. Przelejcie do szklanego naczynia, przykryjcie i odstawcie do lodówki.

Po jakiejś godzinie lub więcej, wyjmijcie, zamieszajcie i upewnijcie się czy smaki się przegryzły, zawsze możecie doprawić bardziej po swojemu. Najważniejsze by smak mięty był wyraźny. Możecie dodać również białego sera, jogurtu czy śmietany. Osobiście, kiedy zupka jest już w miseczce, przyozdabiam ją delikatnie malutką chmurką śmietanki, rzucam listek mięty i posypuję pieprzem. W ten sposób, kto chce miesza sobie wszystko, kto nie lubi, łatwo omija ozdobniki. Jako dodatek do zupki można podać grissini, albo trójkątne tosty, które ja zawsze doprawiam na ostro, co świetnie współgra z delikatnym i świeżym smakiem ogórka i mięty.

* Chłodnik z białych szparagów – albo « Velouté des asperges »

Potrzebujemy:

  • szparagi białe
  • sól, pieprz, cukier
  • łyżeczka masła
  • chleb tostowy

Obieramy szparagi, w tym przypadku nie martwimy się gdy podczas obierania odpadnie jakaś główka (chociaż jest to delikatnie rzecz ujmując irytujące). Gotujemy przez około 15 minut (jeśli chcecie zrobić velouté z zielonych szparagów – pamiętajcie, że ich czas gotowania jest o wiele krótszy). Najlepiej zrobić to w specjalnym garnku do gotowania szparagów (uwielbiam ten garnek). Do wody dodaję zawszę łyżeczkę masła, płaską łyżeczkę cukru oraz szczyptę soli.

Po ugotowaniu, odcinam parę główek, które posłużą jako dekoracja. Reszta do malaksera i zuuuuuu na gładką masę. Kiedy wystygnie do lodówki na godzinę lub więcej.

Całą magię tej bardzo delikatnej w smaku zupki tworzą dodatki czyli grzanki o wyraźnym smaku. Jak je zrobić? Nic prostszego, kroicie je w drobne kosteczki i wrzucacie na rozgrzaną patelnię przesmarowaną oliwą z oliwek, ja używam takiej z dodatkiem trufli lub papryczki chili. Szczypta soli, mielonego pieprzu. Trochę mieszacie, trochę podrzucacie na patelni, tak aby te małe chlebki dostały pięknego koloru i aromatu.

Kiedy wszystko już wystygło, wlewamy zupkę do miseczki, wrzucamy kilka odciętych główek no i nasze grzaneczki. Dla przełamania możemy położyć jeszcze listek świeżej pietruszki.

Widok min spożywających owe cudo w momencie kiedy ostry smak chrupiącej grzanki miesza się z delikatnością szparagów – bezcenny!

*Obie zupki są świetną przystawkę do dań głównych, których bohaterami są steki wołowe. Sprawdziłam …. Niestety nie wpadłam na pomysł zrobienia zdjęć. Nadrobię to i przy okazji dodam do wpisu.*

Danie główne / Le plat principal:  

Ostatnie dni były bardzo pracowite, to co jedliśmy świetnie sprawdzało się na obiad ale również jako wczesna kolacja. Chodziło o to żeby było szybko i smacznie przy wykorzystaniu tego co mam w lodówce.

Dwie propozycje:

* Croque Monsieur po mojemu

Potrzebujemy:

  • 2 kromki chleba (rodzaj pieczywa według uznania)
  • cukinia
  • kindziuk
  • ser żółty
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz
  • oregano
  • bazylia

Chlebek, z obu stron smarujemy delikatnie dressingiem z oliwy z oliwek z czosnkiem i przyprawami, to samo robimy z pokrojoną w medaliony cukinią. Wrzucamy na grilla lub na patelnię do grillowania. Grillujemy kilka minut, w między czasie smażymy jajko sadzone.

Kiedy jajko dochodzi (matko ale tekst…) przygotowujemy talerz według inwencji i zawartości lodówki, no i robimy nasze kanapki: chlebek, cukinia, ser, kindziuk, ser, cukinia chlebek. Zwieńczeniem kanapki jest jajeczko sadzone….. pycha. Do picia, koniecznie coś zimnego i orzeźwiającego, może być procentowego…

 

* Kurki z grillowaną piersią z kurczaka na miodzie

Potrzebujemy:

  • kurki
  • pierś z kurczaka
  • miód
  • zioła prowansalskie
  • sól, pieprz
  • oliwa z oliwek
  • masło

Najpierw zajmujemy się mięskiem, myjemy czyścimy, koniecznie suszymy i przyprawiamy. Ostatnio zrobiłam mieszankę z oliwy z oliwek, miodu, soli, pieprzu i ziół prowansalskich, szczypta imbiru i gałki muszkatołowej jeszcze uszlachetniła smak. Wrzucamy na grilla….

Zazwyczaj kiedy przerzucam mięsko na drugą stronę, zabieram się za przygotowanie kurek. Oczywiście są już wcześniej oczyszczone, umyte i koniecznie wysuszone. Kurki są cudowne, zawsze wprawiają mnie zachwyt i radość. Wrzucam je na rozgrzane masełko, najważniejsze żeby grzybki miały przestrzeń na patelni, nie ma nic gorszego jak męczą się i ściskają. Trochę je mieszamy, w między czasie doprawiamy świeżo mielonym pieprzem, odrobinką soli, dodajemy na patelnię łyżkę miodu. To wszystko trwa około 6 minut. Kurki smażone dłużej stają się trochę gumowe i twarde.

Kurki gotowe, mięsko też, serwujemy i smacznego.

 Deser / Le dessert

* Tarta na czerwono z rabarbarem   

Potrzebujemy:

  • szklankę      mąki
  • pół      kostki masła
  • pół      szklanki letniej wody
  • szczypta      soli
  • cukier
  • rabarbar      (5 łodyg)
  • truskawki  i maliny
  • łyżeczkę      mąki ziemniaczanej

Przygotowujemy ciasto francuskie, takie jakiego nauczyłam się od przyjaciółki Odile, zawsze robię takie, zawsze trochę na oko i zawsze wychodzi.

Sypię do miski mąkę, potem wrzucam masło, takie jeszcze twarde i zimne (uwielbiam zapach i odłos noża wbijanego do zimnego masła), daję najpierw trochę mniej niż pół kostki, zawsze można dodać. Tak samo z mąką. Szczypta soli, mieszam wszystko, tworzę krater i wlewam do niego mniej niż połowę wody. Zagniatam ciasto, jeśli się lepi dorzucam mąkę, jeśli za suche to masła i wody.

Powinna nam się ulepić piękna gładka i zwarta kula. Jeśli taka jest zawijamy ją w folię, albo wkładamy do miseczki, przykrywamy i odkładamy do lodówki na 40 minut.

Ciasto czeka, a my zabieramy się za owoce. Truskawki i maliny myjemy i suszymy na ręczniku papierowym – odstawiamy.

Rabarbar myjemy, troszkę obieramy i kroimy w drobne kawałki. Wrzucamy go do rondelka na rozgrzane masło. Dorzucamy trochę cukru i robi się gęsty kompot. Ja dosypuję dużo cukru, lubię kwaśny smak rabarbaru, ale jednak czasem bywa za bardzo… Kiedy jest już fajna gęsta masa, dla koloru dorzucam parę malin i truskawek. Do zagęszczenia używam mąki ziemniaczanej zmieszanej z łyżeczką rozpuszczonego masła.

Kiedy rabarbarowy kompot ma już dosyć gęstą konsystencję, odkładam go do wystygnięcia.

Wyjmuję ciasto, wałkuję i wkładam do formy (wcześniej posmarowanej masłem i posypanej mąką), zawijam boki ciasta według aktualnej wizji, przesmarowuję żółtkiem co by pięknie połyskiwało, na środku robię dziurki widelcem, nie za głęboko.

Wkładam do piekarnika na około 35 minut –180 °C. Po upieczeniu, wypełniam tartę już właściwie przecierem z rabarbaru i przystrajam truskawkami i malinami, jak na załączonym obrazku…

 

Mało skromnie powiem – PALCE LIZAĆ …..

 

Smacznego i BON APETIT  ……………………………………

autorka Bożena Ciszak blog "A w głowie Paryż"

Ta strona internetowa używa plików cookies. Więcej na temat cookies dowiesz się z Polityki cookies. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w przeglądarce internetowej. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczone w twoim urządzeniu końcowym.